
Wiele razy w życiu się czegoś bałam. Nie wiem dokładnie ile i nie zamierzam liczyć, bo dopiero bym się przeraziła. Gdy jednak wracam do niektórych z tych momentów myślami, okazuje się, że lepiej pamiętam uczucie strachu, niż samo wydarzenie, które on poprzedzał. Czyżby wcale nie było ono takie straszne? Czy ktoś z Was ma podobne odczucia? Kilka miesięcy temu rozmawiałam o strachu z pewną osobą, która próbowała wytłumaczyć mi to na przykładzie zęba, a dokładniej świadomości, że musimy go wyrwać. Już wtedy zaśmiałam się w duchu - od dawna planowałam zapisać się do dentysty wiedząc, że moja szczęka nie życzy sobie obecności zęba numer osiem, który nie wiedząc o tym, powoli szykował sobie ciasny, ale mimo wszystko własny, kącik. Bardzo się bałam, dlatego to planowanie trwało tak długo. Podczas tej rozmowy zrozumiałam, jak to z tym strachem jest. Boimy się bólu, samotności, skoku na bungee, pająków i tysiąca innych rzeczy. Sęk w tym, że tak naprawdę boimy się, że będzie nas boleć...